W poprzednim poście dotyczącym podatków pisałem o niemożności rozliczenia
straty w wyniku zainwestowania pieniędzy w źle zarządzany fundusz.
Dzisiaj o podobnej sytuacji, ale powstałej w wyniku nietrafionego zakupu akcji.
Wracając do przykładu z poprzedniego postu: w styczniu wykupiłeś jednostki
uczestnictwa w jakimś tam funduszu za 10 tys. i po pół roku mając na plusie 1000
zł postanowiłeś wycofać pieniądze. Fundusz odliczy Ci 190 zł podatku, więc
dostaniesz 10 810 zł na konto. Tym razem jednak poczułeś siłę swoich pieniędzy i
postanowiłeś samodzielnie zainwestować w akcje, na przykład firmy POLICE.
Poszukałeś jakichś rekomendacji, ale ponieważ znalazłeś tylko coś takiego:
rzuciłeś monetę i padło na „kupuj”, więc 20.10.11 r. kupiłeś po 970 akcji po
10,31, ale ponieważ ich wartość zaczęła spadać 20.12.11 r. postanowiłeś je
sprzedać po 9,62 zł. Biuro maklerskie policzyło ci prowizję od obu operacji w
wysokości 0,39% (75 zł), więc na Twoje konto wróciło około 9256 zł, czyli
straciłeś około 744 zł. Jeżeli pocieszyłeś się, że w PIT-cie rocznym rozliczysz
tę stratę i odzyskasz znaczącą część zapłaconego podatku, to – jak się już
domyślasz – jesteś w będzie.
Nasi przedstawiciele w parlamencie dali ci szansę rozliczenia tego, ale pod
warunkiem że kiedyś zarobisz na akcjach. Wtedy będziesz mógł odjąć tę stratę.
Oczywiście nie całą jednorazowo i tylko w ciągu pięciu lat – do tego jeszcze
wrócę.
Reasumując: na początku roku zarobiłeś 1000 zł, a potem straciłeś 744 zł – w
sumie jesteś 256 zł na plusie, a więc „powinieneś” (jeśli w ogóle?) zapłacić
podatek w wysokości 48,64 zł, a nie 190 zł. Zabrano ci podstępnie ponad 141 zł tylko dlatego że parlamentarzyści zakwalifikowali twoje zyski i straty do
innych koszyków. Tak, jakbyś pieniądze na te inwestycje brał z różnych szuflad,
a nie jednego, własnego konta. Do „szuflad” też jeszcze wrócę…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz