Ostatnio opisywałem, jak się kończy inwestowanie w instrumenty, których
się nie rozumie. Więc może masz ochotę skorzystać z wiedzy i doświadczenia profesjonalistów
i oddać pieniądze jakiemuś funduszowi inwestycyjnemu? Od czego wtedy zaczniesz? Prawdopodobnie od poszukania funduszu, dającego
zyski na oczekiwanym przez Ciebie poziomie. Wpiszesz do wyszukiwarki „Ranking
funduszy inwestycyjnych” i… zobaczysz głównie kolor czerwony, czyli straty.
Jak
to możliwe, że specjaliści od inwestowania nie potrafią wypracować zysku?
Pozwólcie, że nie będę się mądrzyć, tylko oddam głos nobliście w dziedzinie
ekonomii Danielowi Kahnemanowi, który we wspaniałej książce „Pułapki myślenia” pisze:
Zawodowi inwestorzy, w tym zarządzający funduszami, nie zaliczają
podstawowego testu potwierdzającego umiejętności – nie wykazują się regularnymi
osiągnięciami. To właśnie regularność wyników danej osoby pozwala ocenić jej
umiejętności. (…)
Zwykle nie ma takiego roku, w którym co najmniej dwie trzecie funduszy nie
osiągnęłoby wyników gorszych od całości rynku. (…)
Złudzenie umiejętności nie jest jednostkową abberacją, lecz czymś głęboko
wpisanym w kulturę sektora finansowego.
Do powyższego mogę dodać, że szczytem bezczelności jest pobieranie od
klientów opłaty za zarządzanie funduszem w sytuacji, gdy w wyniku tego
„zarządzania” klient ma stratę. Dlatego szacunkiem darzę takie firmy, które pobierają prowizję od
WYPRACOWANEGO ZYSKU.
PS. Onet 8.05.2013 r.: Słynny miliarder i guru funduszy hedgingowych przyznał się od porażki podczas spotkania z inwestorami: jego fundusz stracił w kwietniu 27 procent. Jednomiesięczne tąpniecie spowodowało, że od początku roku fundusz stracił niespełna miliard dolarów, czyli prawie 50 procent.
wtorek, 7 maja 2013
środa, 1 maja 2013
Głową muru nie przebijesz

Prawa poboru kupiłem za pośrednictwem Internetu jak zwykłe akcje – z mojego punktu widzenia operacja ta niczym nie różniła się od poprzednich, kiedy kupowałem akcje. Tym razem przy nazwie akcji były dodatkowe litery PP, ot jakieś dodatkowe oznaczenie akcji, myślałem wtedy.
Pewnego dnia zarówno pieniądze, jak i akcje zniknęły z mojego konta. Z korespondencji, którą prowadziłem z Multibankiem, dowiedziałem się, że powinienem był widzieć, co to są prawa poboru i że moim obowiązkiem było zadzwonić do Infolinii i złożyć zlecenie zakupu akcji.
Ja uważam, że skoro te akcje różniły się od wszystkich innych kupowanych przeze mnie dotychczas za pośrednictwem Internetu, bank powinien był powiadomić mnie (choćby mailem) o moich obowiązkach w związku z tym zakupem. Tym bardziej że podpisując umowę z Multibankiem na świadczenie usług maklerskich zaznaczyłem, że "Mam niewielką wiedzę w zakresie inwestycji w instrumenty finansowe".
W związku z opisaną przeze mnie wyżej sprawą wysłałem kilka reklamacji i skarg – zawsze otrzymywałem odpowiedź, że bank nie miał prawnego obowiązku poinformowania mnie o konieczności telefonicznego złożenia zapisu na akcje.
Rzecz jasna dzisiaj, gdy kupujesz prawa poboru za pośrednictwem internetowego rachunku maklerskiego w Multibanku będziesz zmuszony skorzystać z rozwijanego menu i wybrać "prawa poboru". Dlaczego to zmienili skoro nie mieli obowiązku?
Od 2007 roku staram się nie korzystać z usług usługi maklerskiej Multibanku. Nie oglądam też "Rynków dla opornych"...
Subskrybuj:
Posty (Atom)